Chętnych do policji szukam …

Fragment rozmowy z kandydatem do Policji. Pytanie do kandydata: Dlaczego chce się Pan przyjąć do Policji? Odpowiedź: I tam muszę się tu zgłaszać dwa razy w tygodniu.

 

To nie rzeczywista rozmowa ale mem krążący ostatnio w drugim obiegu. Możemy więc się z tego pośmiać. Tylko, jak długo jeszcze taka rozmowa będzie żartem, a nie stanie się rzeczywistością?
Trudno nie odnieść wrażenia, że policja zaczyna wpadać w coraz większy dołek kadrowy. Niecałe 5 000 wakatów i ogromne problemy z pozyskiwaniem kandydatów. Czasy kiedy ludzie zgłaszali się drzwiami i oknami to już przeszłość pokryta grubą warstwą historycznego kurzu. Słynne powiedzenie „wszystkie ręce na pokład” zdaje się idealnie pokazywać problemy kadrowe z naborem. W ostatnich latach wiele zrobiono, aby zniszczyć etos służby policjanta. Ileż to razy słyszeliśmy o super przywilejach służb mundurowych i o tym, że to trzeba zmienić. Zmieniono system emerytalny, od wielu lat nie podnoszono uposażenia w efekcie czego dzisiaj prezentuje się bilbordy z hasłem, że policjant naraża każdego dnia życie za 2 400 zł miesięcznie. A ja pamiętam, kiedy jeden z ministrów twierdził, że czym się różni praca kasjera od służby policjanta? Oczywiście przy pełnym szacunku dla pracy kasjera, bo absolutnie nie mam zamiaru deprecjonować czyjejkolwiek pracy. Policjant naraża życie za 2 400 zł, za ile ty narażałbyś swoje? Problem w tym, że dziś takie hasło nie wywołuje żadnego odzewu. Łudzenie się, że takimi bilbordami cokolwiek zdziałamy i zachęcimy ludzi do wstępowania do służb mundurowych jest śmieszne. Nawet jeśli uda się kogoś zachęcić, a właściwie to chyba „zwerbować” do służby w policji, to już pierwsze dni, tygodnie ich służby boleśnie weryfikują ich wyobrażenia. Znam przypadki, że po otrzymaniu pierwszej pensji młody adept ze zdziwieniem stwierdza, że przecież jako operator koparki dostawał 5 500 zł. To prawda, że w policji też może podobnie zarobić, tyle tylko że po 25 latach służby, zrobieniu magistra i 1- 2 podyplomówek oraz założeniu, że będzie miał na tyle szczęścia w służbie, że ktoś dostrzeże i doceni jego zalety. Niestety, młodzi policjanci nie dostrzegają tych „fantastycznych” perspektyw i .... odchodzą. Pomimo wielu lat przesłużonych w tej formacji, nie pamiętam aby kiedyś funkcjonariusze po 4 – 8 latach służby rezygnowali i odchodzili do cywila. Nie przypominam sobie żadnego takiego przypadku. Po zmianie wieku emerytalnego staje się to coraz częstszą praktyką.
Policja, jak każda służba mundurowa, to organizacja hierarchiczna, gdzie dyscyplina służbowa to nie tylko puste hasło. Dla wielu młodych ludzi hierarchiczność, dyscyplina służbowa, konieczność podporządkowania się poleceniom służbowym, to zbyt wiele aby mogli tak wygórowanym kryteriom sprostać. A przecież, żeby zostać pełnoprawnym policjantem trzeba najpierw ukończyć 6 miesięczne szkolenie. Ile jest takich zawodów, że aby podjąć codzienną pracę trzeba najpierw przez 6 miesięcy się szkolić, otrzymując w tym czasie coś co można nazwać minimum socjalnym? Modne ostatnio są spoty reklamowe prezentujące służbę w policji jako ciekawy, atrakcyjny zawód, dający możliwość osobistego rozwoju. Atrakcyjny i ciekawy. Całkowita zgoda. Rzeczywiście, jeśli ktoś wygrał w totka 1 000 000 zł i kwestie finansowe go nie interesują to służba policjanta będzie ciekawa i atrakcyjna, bo ona rzeczywiście taka jest. Daje możliwość osobistego rozwoju. Hm. Po przemyśleniu przyznaję rację. Po kilku latach można awansować na 3 grupę, a po 15 – 20 latach, jak dobrze pójdzie można wskoczyć na 5 grupę, a szczęśliwcy nawet na 6!!! A tak na poważnie. Młodzi ludzie podejmując służbę mają przed oczami wizję używania broni, zdobywania oficerskich szlifów. Rzeczywistość jest jednak bardzo brutalna w tym zakresie. Słyszę czasami pytania, dlaczego tak się dzieje? Można oczywiście próbować pisać prace doktorskie próbując uzasadnić dlaczego jest tak a nie inaczej. A może spójrzmy na problem garnizonów z zachodnie Polski? Gro młodych ludzie mieszka w Polsce ale pracuje w Niemczech. Jeśli nie pracują w Niemczech to podejmują pracę w zagranicznych firmach powstających blisko granicy. Zarabiają podobne kwoty jakie otrzymaliby w policji, tylko ... w innej walucie. Jak przekonać tych ludzi, że warto jednak wstąpić do policji i za 2 400 zł miesięcznie narażać zdrowie życie??? Jeśli ktoś ma wątpliwości proszę zapoznać się informacjami uzyskanymi przez związki zawodowe odnośnie skali przyjęć do policji i spytać kolegów/koleżanek z zachodniej Polski, dlaczego brakuje im chętnych. Jesteśmy tak mało atrakcyjnym zawodem na rynku pracy, że właściwie są tylko dwie drogi rozwiązania tego problemu. Albo wprowadzimy rozwiązania, które uatrakcyjnią nasz zawód, albo radykalnie obniżymy wymagania i będziemy przyjmować osoby z dowolnym wykształceniem, zamieszkałe w naszym kraju co najmniej 3 lata i karane ale tylko za występki. A wtedy mem z początku artykułu przestanie nas śmieszyć. Bilbordy i spoty z Patrykiem Vegą nie pomogą.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden trend. Problemy z naborem dostrzegają również sami adepci podczas szkolenia. Dla niejednego z nich ukończenie szkolenia podstawowego stanowi ciężkie wyzwanie. Ale ... przestają się tym przejmować. Kiedy okazuje się, że nie radzą sobie na szkoleniu i są z niego z tego powodu usuwani, a tym samym zwalniani z policji, zanim otrzymają „papiery” składają nowe podanie o przyjęcie do policji. W końcu wszystkie badania są jeszcze aktualne więc jeśli tylko wyrażą zgodę są ponownie przyjmowani. „Nie matura lecz chęć szczera, zrobi z ciebie oficera” głosiło stare powiedzenie. No cóż, oficera to nie, ale policjanta już tak.